Bariery w globalnej promocji miast

Bariery w globalnej promocji miast: Perspektywa WOW!

Panie Przewodniczący, Panie i Panowie.

Reprezentuję działający od półtora roku katalog polskich zasobów Internetu – WOW! Półtora roku, to w rozwoju polskiego Internetu cała generacja i powinniśmy się z tego cieszyć, ale nie wolno nam popadać w samozadowolenie. Zrobiono przez ten czas dużo, zwłaszcza w kwestiach technicznych, ale rodzi się pytanie czy postępowi technologicznemu towarzyszy rozwijanie warstwy informacyjnej polskich, a przede wszystkim miejskich witryn WWW. Z założenia Internet ma służyć szybkiemu przekazowi dużej ilości danych potrzebnych i użytecznych dla użytkowników sieci. Niniejsza analiza jest próbą odpowiedzi na pytanie, czy w przypadku polskich witryn miejskich założenie to jest realizowane.
    W katalogu WOW! odnotowane są strony 65 samorządów miejskich lub gminnych. Sadząc z otrzymanych dokumentów przedstawiciele 19 z nich uczestniczą w naszej konferencji. Celem niniejszej analizy jest doprowadzenie do uogólnień, a więc jest ona anonimowa.
    Zacznę od domen, które są pierwszą płaszczyzną kontaktu użytkownika Internetu z posiadaczem witryny. Domena daje własną tożsamość w sieci Internetu, co ma niebagatelne znaczenie w kreowaniu promocyjnego obrazu. Jest symbolem prestiżu, swoistym znakiem fabrycznym.
    Spośród 65 samorządów obecnych w katalogu WOW! tylko 12 ma własne, charakterystyczne domeny, z których od razu wiadomo, czyja to jest strona i czego można na niej oczekiwać.
Tylko jedna witryna zarejestrowana jest w domenie gov.pl, co może oznaczać, że albo samorządy świadomie separują się od władzy wykonawczej, albo, że władzom wykonawczym RP nie zależy na promowaniu miast w Internecie. Jest też trzecia możliwość, że władze centralne nie pomyślały o promocji miast za pomocą ujednoliconego formatu domeny, a przecież upraszcza to znalezienie informacji.
13 witryn samorządowych zarejestrowanych jest w domenie edu.pl, co świadczy, że przytuliły się kątem na lokalnych serwerach oświatowych. Reszta, czyli 39 witryn samorządowych, zarejestrowanych jest w domenach różnych komercyjnych dostawców Internetu, lub na stronach darmowych (nawet poza granicami Polski), co sprawia, że swoją obecnością w sieci reklamują nie siebie lecz providera. To bowiem nazwa dostawcy znajduje się na pierwszym, prominentnym, miejscu adresu, a nazwa miasta na szarym końcu, gdzieś po slaszach i tildach.
    Wygląd witryn. Oprawa graficzna witryn jest bardzo zróżnicowana. Od ubogiej, nieco nieporadnej, po bardzo bogatą. W warstwie ilustracyjnej przeważają zdjęcia, które zwiększają wizualną atrakcyjność witryny, ale zmniejszają wydatnie jej użyteczność zwalniając tempo ładowania. Tymczasem jak wynika z analiz przeprowadzonych przez Zespół WOW! najliczniejsza grupa polskich użytkowników Internetu, prawie 20 procent, korzysta nadal z modemów 14.400. Z uwagi na fakt, że niemal 48 procent odwiedzających katalog WOW! korzysta z dostępu do sieci za pośrednictwem TPNetu, łatwo można sobie wyobrazić jak długo muszą oni ‘wisieć’ na linii zanim zdołają dotrzeć do zawartych w witrynie informacji.
    Przeładowane elementami graficznymi są zwłaszcza pierwsze strony witryn. W konsekwencji, zamiast możliwie jak najszybciej podawać podstawowe informacje i zachęcać do sięgania głębiej, zniechęcają długim ładowaniem, ostrzegając niejako, że im dalej w witrynę tym będzie jeszcze gorzej, co w większości przypadków nie jest prawdą, gdyż kolejne strony ładują się znacznie szybciej niż pierwsza. Chęć pokazania się, zademonstrowania wszystkich możliwości i umiejętności już na pierwszej stronie, odbija się więc negatywnie na użyteczności witryny.
    Tak jak zdjęcia wykorzystywane są w warstwie ilustracyjnej zbyt obficie, tak plany miast zbyt oszczędnie. A przecież w witrynie samorządowej plan miasta lub mapka gminy z uwagi na swą użyteczność winny być elementami podstawowymi. Internet jest medium globalnym oddziaływującym przede wszystkim na wyobraźnię odbiorcy. Nie wolno więc zapominać, że zdecydowana większość odwiedzających nie będzie znała miasta. Informacja, że urząd miejski lub hotel X znajduje się przy ulicy Z nic im nie powie. Ta sama informacja przedstawiona na planie, w odniesieniu na przykład do dworca lub innych ważnych miejsc w mieście, tłumaczy bardzo wiele i daje orientację w mieście oraz pojęcie o jego rozmiarach, znaczeniu, charakterze, itp. Pozwala poznać i WYOBRAZIĆ sobie miasto, a przecież samorządowa witryna winna służyć prezentacji i promocji miasta.
    W nielicznych witrynach zawierających plan, użyto go w sposób płaski i schematyczny nie wykorzystując możliwości rozbudowywania witryny w głąb. W jednym wartym odnotowania przypadku wprowadzono możliwość dwukrotnego powiększenia fragmentu planu. W drugiej szybko ładującej się mapie regionalnej, przechodzi się z poziomu regionu, przez województwo, do poziomu okolic miasta, ale niestety na tym koniec. W trzecim, wykorzystano ‘klikalny’ plan dla zaoferowania terenów i obiektów pod inwestycje. Niestety zamiar przewyższał wykonanie i w rezultacie opisy obiektów nie odpowiadają zaznaczonym miejscom. Taki prosty a dezinformujący błąd podważa wiarygodność całej witryny.
    Ładną i zmyślną mapkę umieściła w swej witrynie pewna gmina w południowo-zachodniej Polsce. Ukazuje ona przejrzyście, w kolejnych zbliżeniach, możliwość dojazdu i powiązania drogowe. Cóż jednak z tego, skoro strony mapki są pułapką z której trudno wyjść.
    Uwaga generalna: W warstwie ilustracyjnej większość witryn stanowi przeniesienie do Internetu istniejących już folderów promocyjnych. Świadczy to o “drukowanym” a nie “Internetowym” sposobie myślenia twórców witryn. Zgubiono w ten sposób niejako “trójwymiarowość” nowego medium, przez co nie wykorzystano w pełni jego olbrzymich możliwości. 

Warstwa informacyjna: 

Piętą Achillesową witryn samorządowych jest ich aktualność. Mark Twain pisał, że “nie ma nic bardziej stęchłego jak wczorajsza gazeta” i prawdę tę można w całej rozciągłości zastosować do Internetu. Nie da się ukryć, strony samorządowe są spleśniałe. Nie są aktualizowane. Można odnieść wrażenie, że cała para poszła w ich wykonanie. Pewna witryna zawiera bardzo interesujący Kalendarz Wojewody. Z informacyjnego punktu widzenia inicjatywa bardzo potrzebna, stanowiąca pomost między władzą a obywatelami – tworzenie takiego pomostu jest zadaniem każdego medium – rzecz w tym, że kiedy oglądałem kalendarz był on spóźniony o tydzień.

Bieżąca aktualizacja jest pracą uciążliwą, ale jeśli samorząd decyduje się na stworzenie własnych stron, to winien zagwarantować możliwość ich aktualizacji. Od tego zależy jego reputacja i wiarygodność. Nie mówiąc już o tym, że Internet jest najszybszym i per saldo najtańszym środkiem dotarcia do odbiorców. Stworzenie narzędzi do bieżącej aktualizacji stron nie jest trudne. Ich obsługa nie wymaga większych umiejętności niż pisanie na komputerze i klinięcie myszą, a nauczyć korzystania się z takiego narzędzia i wstawiania na strony nowych wiadomości można w godzinę. Uaktualniać witrynę może więc rzecznik prasowy lub inna osoba odpowiedzialna za obieg informacji, a nie administrator serwera, czy informatyk specjalista. 

Informacyjny charakter stron:  

  • Z 65 witryn miejskich i samorządowych zarejestrowanych w katalogu WOW! – 41, a więc dwie trzecie, posiada działy lub strony odnoszące się do historii.
  • Na drugim miejscu są strony prezentujące ogólnie miasto lub okolicę. Jest ich 37.
  • 27 stron, a więc prawie połowa witryn ma osobne strony poświęcone turystyce i różnym formom rekreacji.
  • 23 witryny posiadają strony dedykowane gospodarce.
  • 22 mają strony kulturalne, informujące o imprezach, instytucjach, zabytkach kościołach, itp.
  • Tylko 16 witryn miejskich dedykowało osobne strony lokalnym władzom.
  • W siedmiu witrynach prezentuje się uczelnie, szkoły i instytucje edukacyjne.
  • W czterech – lokalne atrakcje i tyleż posiada strony poświęcone lokalnej komunikacji.

Z liczb tych wynika generalny wniosek, że witryny samorządowe mają w głównej mierze charakter poznawczy, a dopiero w drugiej kolejności użyteczny. I dlatego jeśli nie są często odwiedzane, to nie można się dziwić.

Na stopień użyteczności stron w decydujący sposób wpływają też wspomniana już aktualizacja oraz rodzaj i przydatność zawartych na stronach informacji. I tu znów wchodzimy w obszar niedostatków. Wiele witryn nie posiada stron, które warto odwiedzać wielokrotnie, nie ma stron DAJĄCYCH coś konkretnego użytkownikom Internetu. Niektóre zawierają informacje podstawowe, jak na przykład nazwy, adresy, numery telefonów i faksów, czasem nawet adresy poczty elektronicznej, ale na tym proces informowania nie powinien się kończyć, lecz zaczynać. Takie strony tylko WSKAZUJĄ, gdzie szukać informacji, a nie INFORMUJĄ. Podam kilka przykładów.

Na stronach o władzach miejskich można na ogół znaleźć tylko adresy i numery telefonów, ale już bardzo rzadko godziny załatwiania interesantów. Władze mieszczą się często w różnych budynkach, ale nie umieszczono planu miasta ani nie podano jaka je dzieli odległość, a więc czytający te informacje nie może sobie zaplanować, czy zdąży załatwić to co zamierza.

W pewnej witrynie umieszczono opatrzone zdjęciami obszerne życiorysy burmistrza i rajców, ale zapomniano podać, gdzie i kiedy urzędują oraz jaki wydział rozbudowanego samorządu załatwia jakie sprawy.

Na stronach ‘turystycznych’ wymienia się adresy hoteli, ale tylko z rzadka ceny. Witryna pewnego miasta, dobra i rozbudowana, posiada bardzo atrakcyjną stronę renomowanego hotelu. Jest na niej niemal wszystko z wyjątkiem cen pokoi. A właśnie ta informacja jest potencjalnemu klientowi bardzo potrzebna.

Niedawno odbyło się w Polsce referendum konstytucyjne, ale tylko w jednej witrynie – gminnej – znalazłem lokalne wyniki. Dla Polaków mieszkających zagranicą informacje takie są bardzo cenne.

Potrzeby użytkowników odzwierciedla nadsyłana korespondencja. Zespół WOW! otrzymał w ciągu półtora roku 347 listów, których treść dotyczy w większej lub mniejszej mierze witryn samorządowych. Przeważają, 58 procent, pytania o informacje związane z miastami, lub instytucjami i firmami w danych miastach, co świadczy jak dalece witryny samorządowe są potrzebne. 17 procent listów zawierało prośby o informacje natury turystycznej – o atrakcje miast i regionów, o bazę hotelową, rodzaj paliwa sprzedawanego na stacjach benzynowych, itp. 13 procent nadawców prosiło o kontakt z producentami konkretnych wyrobów lub o wyszukanie ewentualnych dystrybutorów ich towarów i usług. 8 procent szukało informacji o lokalnych przepisach prawnych, głównie dotyczących zakładania firm. 6 procent autorów listów pytało o podatki.

Wśród głosów krytycznych najczęściej powtarzają się utyskiwania na brak rozkładów jazdy pociągów i autobusów z danego miasta. Natomiast chwalą samorządowe witryny studenci i uczniowie ze środowisk polonijnych, którym wiadomości historyczne, geograficzne oraz opisy środowiska, zabytków i lokalnych atrakcji ułatwiają poznanie ojczystego kraju, czasem nigdy nie widzianego, oraz pisanie szkolnych esejów i uniwersyteckich prac seminaryjnych.

Internet jest potężnym medium, ale nie powinno się traktować możliwości jego oddziaływania w oderwaniu od innych środków przekazu informacji. Tymczasem można odnieść wrażenie, że strony samorządowe traktowane są przez notabli po macoszemu. Pozostawiono je zapaleńcom nie wnikając co robią i nie pomagając w realizacji ambitnych czasem programów. Stąd moim zdaniem biorą się tak często powtarzające się błędy, brak wykorzystania najnowszych technologii, oraz nieudolności stwarzające wrażenie, że twórcy traktują tworzenie stron WWW jako zajęcie uboczne, dorywcze, przejściowe. Drażniące są zwłaszcza “wiszące” miesiącami komunikaty “strona w budowie” oraz nieaktywne odsyłacze. Budzi to podejrzenie, że stworzenie przyzwoitej witryny jest dla jej twórców zadaniem ponad siły.

Irytujące są też witryny silące się na “internacjonalność”. Zwłaszcza, że użyty język jest często bardzo daleki od poprawnego i tekst ma wiele błędów ortograficznych, albo autorzy nie mogą się zdecydować, czy piszą po angielsku, czy po amerykańsku. W przypadku dwóch wersji językowych witryna taka mniej drażni niż polska witryna wyłącznie w obcym, do tego łamanym języku.

Brakuje też wyraźnie konceptualnego i merytorycznego powiązania między prezentacją w Internecie, a materiałami promocyjnymi i informacyjnymi samorządu. Sprawia to, że samorząd nie wykorzystuje w pełni posiadany już potencjał multimedialny. Internet to labirynt, albo jak kto woli dżungla i trzeba się napracować, żeby zostać w nim zauważonym. Tymczasem jakże często na reklamowych folderach, papierze firmowym, biletach wizytowych, plakatach i wszelkiej drukowanej produkcji samorządu zapomina się umieszczać adresu URL własnej witryny oraz adresów poczty elektronicznej. Nie zawsze dba się o rejestrację domeny kojarzącej się łatwo z samorządem. Nierzadko zapomina się nawet wpisać własną witrynę do najpopularniejszych wyszukiwarek i katalogów.

Na samorządowych stronach WWW nie umieszcza się odniesień do innych form promocji i mediów. Brakuje adresów e-mailowych pod którymi można poprosić o wysłanie pocztą regionalnych folderów reklamowych, materiałów dla potencjalnych inwestorów, zapytań handlowych, itp. Witryna lokalnego samorządu winna być Internetową ‘lokomotywą’ regionu, a najczęściej jest niechcianą sierotką. Brakuje też odniesień – nie muszą to nawet być odsyłacze do osobnych stron, wystarczą informacje – o lokalnej prasie, o regionalnych stacjach radiowych, ich częstotliwościach i porach nadawania lokalnych programów informacyjnych. Internet daje się wspaniale powiązać z innymi mediami i w interesie lokalnych społeczności leży wykorzystanie tej możliwość.

Bariera konceptualna wydaje się być największym hamulcem rozwoju samorządowych witryn. Oglądając je nie sposób oprzeć się wrażeniu, że twórcy i posiadacze witryn w gruncie rzeczy zbudowali ją bez jasnego celu. Nie wiedzą czemu ma służyć – jeśli nie liczyć masowania ego – własnego i dysponenta lub sponsora witryny. Zamanifestowanie swojej obecności w Internecie, to jeszcze nie wszystko, witryna, a zwłaszcza witryna samorządowa winna być UŻYTECZNA powinna SŁUŻYĆ odwiedzającym ją użytkownikom Internetu. Stąd tak cenna jest inicjatywa zwołania tej konferencji oraz pomysł organizatorów opracowania standardu witryny samorządowej. Nie chodzi o to, żeby wszystkie były zuniformizowane i podobne, nie ma bowiem dwóch jednakowych miast, ale żeby miały wspólną generalną linię koncepcyjną. Marzą mi się bowiem witryny, z których poznam nie tylko historię grodu oraz jego położenie i atrakcje, ale także dowiem się, gdzie urzędują władze miejskie, w jakich godzinach, jaki wydział konkretnie co załatwia, jakie dokumenty muszę przynieść do ratusza, żeby swoją sprawę załatwić. Żebym mógł “ściągnąć” sobie z miejskich stron i wydrukować potrzebny formularz, zapoznać się z aktualnymi przepisami, itd. itd.

Będąc mieszkańcem miasta chciałbym poznać ostatnie uchwały rajców i zarządzenia burmistrza. Chciałbym móc ocenić jak dbają o moje dobro i interesy mojego miasta. Czy więc warto ich ponownie wybrać.

Przyjeżdżając do miasta, turystycznie lub w interesach, chciałbym od jednego rzutu oka na ekran zorientować się jak do ratusza dojechać, którędy dojść, gdzie znajdę hotel, ile za niego zapłacę, co będę mógł dzisiaj – a nie przed trzema tygodniami – obejrzeć w kinie lub teatrze. Ile będę musiał zapłacić za bilet i gdzie mogę go zamówić. Kiedy otwarte jest muzeum, jaki festyn lub festiwal odbędzie się w przyszłym miesiącu, itd.

Chcąc stworzyć taką witrynę marzeń należy najpierw przezwyciężyć szereg barier formalnych, finansowych i technicznych. Najpoważniejsza bariera formalna, czyli brak woli samorządów do tworzenia witryn wynikający z braku zrozumienia korzyści płynących z nowego medium, pęka sama pod naporem Internetu, czego dowodem jest rosnąca ilość witryn i obecna Konferencja. Mam nadzieję, że zawali się całkowicie pod presją projektowanego Stowarzyszenia Miasta w Internecie. Kolejną barierą są finanse. Koszty stworzenia porządnej witryny WWW są poważne. Koszty jej utrzymania znacznie mniejsze i większość samorządów na nie stać. Jeśli chodzi o pokrycie kosztów tworzenia, to sądzę, że warto podsunąć władzom centralnym pomysł stworzenia funduszu inicjującego, który wspierałby początkową fazę budowy witryn. Mógłby to być fundusz funkcjonujący na zasadzie nisko oprocentowanego kredytu, spłacanego ratami albo samodzielnie przez samorząd, albo z dochodów osiąganych przez witrynę samorządową. Doświadczenia samorządów brytyjskich wskazują, że dobrze pomyślana i ciekawa witryna może służyć obywatelom, a jednocześnie przynosić dochód.

Przykrą barierą formalną są też polskie ‘ogonki’, a więc najwyższy czas, żeby skończyć z fałszywymi ambicjami i przyjąć powszechnie kod ISO 8859-2. Wymuszenie użycia tego kodu przez wszystkich twórców witryn samorządowych, to zadanie dla projektowanego Stowarzyszenia.

I na zakończenie, poza podziękowaniami dla organizatorów Konferencji za ich inicjatywę i trud, chciałbym przypomnieć, iż hasłem katalogu WOW! jest “Polacy nie gęsi i swe strony mają”, oby ich mieli jak najwięcej, jak najlepszych i jak najbardziej użytecznych.